Kolosy Memnona
Tuż przy drodze, niemal kilometr za wsią Al-Gazira stoją wśród pól dwa ogromne Kolosy Memnona (wysokość 23 m). To jedyna pozostałość kompleksu grobowego Amenhotepa III (XVIII dynastia). Kolosy zniszczył czas i starożytni turyści. Wykute zostały z kwarcytu z Gizy lub z Dżabal al-Sisila. Północny przedstawia Amenhotepa III z matką Mutemwiją, a południowy Amenhotepa III, jego żonę – Teje i jedną z córek. Na bokach tronu wyryto symbole sema-taui — bogów Nilu łączących Górny i Dolny Egipt.
W czasie trzęsienia ziemi w 27 r. p.n.e. kolosy popękały, a powietrze przeciskające się między szczelinami północnego kolosa wydawało rankiem odgłosy podobne do jęków. Fenomen ten opisał grecki podróżnik Strabon, przebywający w Egipcie w latach 25-24 p.n.e. Grecy szybko stworzyli legendę o „śpiewającym kamieniu”, łącząc ją z mitem o Memnonie. Malownicza opowieść tak rozreklamowała kolosy, że ciągnęły do nich setki starożytnych „turystów”. I tak Amenhotep III stał się antycznym herosem, synem Jutrzenki i Ilesa. Jutrzenka ubłagała Zeusa o wskrzeszenie syna choć na chwilę. Każdego ranka, gdy Jutrzenka dotykała posąg swoimi promieniami, on odpowiadał żałosnym płaczem. Legenda ma swoje naturalne przyczyny: szczelina w posągu powodowała drgania powietrza przy zmianach temperatury przed wschodem słońca. Antyczni podróżnicy zasiadali wokół kamiennych kolosów, recytowali poezje, raczyli się jadłem i napitkiem oraz czekali na cud. Niektórzy umieszczali na nogach figury napisy o swojej fascynacji zjawiskiem. Przybył tu nawet sam cesarz Hadrian z całym dworem. Memnon cesarza pozdrowił aż trzykrotnie, co kazała wyryć Julia Babilla, ówczesna wzięta poetka. Ostatnie napisy pochodzą z czasów Septymiusza Sewera, który w najlepszej intencji kazał w 199 r. zabezpieczyć pęknięty tors kolosa. Wówczas Memnon zamilkł na zawsze. Sława kolosów zaczęła gasnąć i aż do XIX w. zabytki pozostawały zapomniane. Południowy kolos też ma interesującą przeszłość. Gdy rozłamał się na dwie części, tors runął na ziemię.